Porażka OpenWroclaw

Karta turystyczna OpenWroclaw nie cieszy się zapowiadaną popularnością, więcej zaczyna generować straty... Bowiem na jej wdrożenie miasto wydało 2,5 mln złotych, tymczasem w ciągu kilku pierwszych miesięcy sprzedaży zainteresowanych zakupem było niespełna 400 osób.

Problemem jest zbyt wygórowana cena oraz to, że zniżek oferowanych dla przyjezdnych wciąż nie można wgrać na urbancard. Open Wrocław miała zrewolucjonizować i ułatwić zarówno przyjezdnym jak i mieszkańcom korzystanie z dobrodziejstw miasta. Tak się jednak nie stało.

Do tej pory większość spośród 20 tysięcy plastików zamówionych w celu zakodowania karty pozostaje bezużytecznych. Bilans jest następujący: w czerwcu pakiety wykupiło zaledwie 13 osób, w lipcu było trochę lepiej, bo zainteresowanych kartą było 41 osób, pod względem sprzedaży rekordowy był sierpień - 308 sprzedanych pakietów. Podane statystyki oznaczają, że w rekordowym miesiącu kartę kupiło średnio 10 turystów dziennie, a oferowana jest w mniej więcej 150 kioskach w całym mieście - pisze Gazeta Wrocław.

Turyści, którzy byli zainteresowani kartą najczęściej wybierali jej najtańszą wersję. Co może oznaczać, że zbyt wygórowana cena zadecydowała o jej niskim popycie. Ponadto wiele do życzenia pozostawia sposób skontrowania pakietów. Najtańszy 24-godzinny kosztuje 23 złote, upoważnia do zniżek na hotele, restauracje, puby, sklepy z pamiątkami oraz wypożyczalnie samochodów. Dodając do tego darmowy wstęp do galerii i muzeów płacimy 69 złotych. Idąc jeszcze dalej za 89 i 109 złotych dostaniemy zniżkę na ponad sto różnych atrakcji - wszystko do zobaczenia w ciągu jednego dnia.

Z kolei mieszkańcom, Froum Medicum obiecywało uruchomienie odrębnej aplikacji, którą będzie można wgrać na urbancard. Projekt jednak utknął. Zarówno Mennica jak i Forum Medicum nie mogą porozumieć w tej sprawie. Zatem wersja dla turystów sprzedaje się źle, a dla Wrocławian w ogóle.