A gdyby tak połączyć koleje linowe po obu stronach Tatr?

W miniony weekend w Grand Hotelu Praha odbyło się walne zgromadzenie akcjonariuszy słowackiej firmy Tatry Mountain Resorts. W spotkaniu uczestniczyli górale oraz biznesmeni z Zakopanego. Rozmowy dotyczyły m.in. planów związanych z prywatyzacją Polskich Kolei Linowych. Podjęto ponadto decyzję o wejściu TMR na warszawską giełdę.

Jak powiedział obecny na spotkaniu akcjonariusz spółki honorowy konsul Polski na Słowacji, Tadeusz Frąckowiak, polscy turyści powinni jeździć na Słowację, zaś słowaccy odwiedzać całą Polskę, nie tylko góry czy Kraków.

Wśród zebranych akcjonariuszy pojawili się zarówno górscy tragarze jak i prezesi dużych firm. Słowacko-czeskie J&T Banka dysponuje majątkiem wycenionym na 166 mln euro. Patrik Tkac - reprezentant firmy powiedział, że rynek narciarski po słowackiej stronie Tatr bardzo dynamicznie się rozwija, a Polska nie może zostać w tyle. Według niego, jeśli nie dojdzie do prywatyzacji PKL, to i tak trzeba będzie kolejkę zrewitalizować. Bez inwestycji turyści przeniosą się w miejsce, gdzie atrakcji nie brakuje.

Również góral - tragarz Patrik Kolesar podkreśla wagę zmian. Według niego państwo jako właściciel nie może się sprawdzić. Udziałowcem TMR stał się dwa lata temu chcąc zabezpieczyć swoja przyszłość. Jest on członkiem stowarzyszenia - twórcy aplikacji "Tatry w kieszeni", która zostanie wprowadzona również w Zakopanem. Jak mówi, wielu górali uważa zmiany za niepotrzebne, jednak dzisiejszy turysta chce czegoś więcej, same góry mu nie wystarczają, oczekuje dodatkowych atrakcji.

Na ofercie TMR korzystają ośrodki, hotele należą do tej firmy, ale również pozostałe noclegownie czy sklepy. Ich klienci także mają możliwość skorzystania ze skipassów, które otwierają drogę do wielu usług.

Tatry powinny być uważane za jeden region, ale aby tak się stało inwestycje w Polsce powinny iść w tym samym kierunku co na Słowacji. Wejście TMR na warszawską giełdę ma udowodnić, że Słowacy mają dobre intencje związane z interesami w Polsce.