Poza samolotowy biznes lotnisk

Porty lotnicze zarabiają nie tylko na obsłudze samolotów, ale również na reklamie i handlu oraz wielu innych zupełnie nietypowych działalnościach.

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Airport Council International przeprowadzonych w kwietniu 2011 roku, tylko 19% dochodów lotnisk generowanych jest z opłat lotniskowych płaconych przez linie lotnicze. W związku z tym porty muszą w coraz większym stopniu polegać na przychodach z działalności poza lotniczej, co zintensyfikowało rozwój funkcji komercyjnej, do której zalicza się między innymi wynajem powierzchni pod sklepy wolnocłowe, restauracje, wypożyczalnie samochodów, a także inne usługi, które wydają się atrakcyjne potencjalnemu turyście. Sama idea niskich cen biletów i co za tym idzie presji na niskie opłaty sprzyja takiemu modelowi, gdzie lotnisko to tylko centrum ruchu klientów, a zarabia się na działalności wokół.

Poza standardowymi rozwiązaniami (sklepy, usługi, parkingi, centra logistyczne, firmy, hotele i centra konferencyjne) niektóre lotniska na świecie wykazały się całkiem sporą fantazją. Wokół lotniska można coś uprawiać np. wino (Argentyna - 3ha winnica), jak i palmy (Kuala Lumpur 3,2 tys. hektarów drzew palmowych na olej). To bardzo rozsądnie rozwiązania - dzięki nim można zagospodarować miejsce, które z racji hałasu i ograniczeń budownictwa jest problematyczne. Pozwala to także na rozbudowę portu, gdyż teren rolniczy w konieczności można zlikwidować.

Trudno także nie wspomnieć o lotnisku w Monachium, które waży piwo. Lotniskowy mikrobrowar Airbräu produkuje niepasteryzowane piwa i choć początkowo działał jako ciekawostka, to teraz już na dobre zadomowił się na rynku.

W dzisiejszych coraz bardziej burzliwych czasach wszelkie działalności na lotnisk powiązane z lokalnymi społecznościami są dobrym stabilizatorem w wypadku dekoniunktury w lotach.