Średnie efekty promocji LOT-u

Przeprowadzona w dniach 6-8 marca br. promocja LOT-u miała umożliwić sprzedaż 250 tys. biletów poprawić płynność finansową przewoźnika. Rzecznik prasowy przewoźnika Marek Kłuciński triumfalnie ogłasza sukces akcji, nie zdradzając jednak szczegółów.

Innego zdania są kasjerzy lotniczy, którzy twierdzą, że zainteresowanie promocją było umiarkowane głównie za sprawą i tak wysokich cen. LOT zapowiadał obniżki nawet o polowe. Takie oferty faktycznie się pojawiały, ale tylko na mniej obleganych trasach. Za pół ceny można było polecieć m.in do Tel-Awiwu, Larnaki, Odessy czy Stambułu. Na popularne kierunki jak Chicago czy Nowy Jork dostępnych było zaledwie kilka biletów w promocyjnych cenach, które rozeszły się jak świeże bułeczki. Natomiast na najbardziej obleganą destynację, jaką jest Londyn promocji nie było prawie wcale.

Według serwisu Fru.pl 60 procent sprzedanych w promocji biletów dotyczyło lotów krajowych. Sprzedawcy nie kryją rozczarowania z powodu umiarkowanego powodzenia akcji promocyjnej. Podkreślają, że zainteresowanie klientów było dużo mniejsze, niż w przypadku wcześniejszej promocji, oferowanej przez Qatar Airways.

Według specjalistów czas pomiędzy zapowiedzią a promocją był zbyt krótki, żeby większość potencjalnych klientów mogła podjąć decyzje. Nie bez wpływu na wynik akcji były też przyzwyczajenia Polaków, którzy raczej niechętnie kupują bilety z wyprzedzeniem. Sprzedawcy twierdzą, że problemem jest też postrzeganie LOT-u przez klientów jako drogiego przewoźnika.

Słaba sprzedaż biletów naszego narodowego przewoźnika martwi Ministerstwo Skarbu Państwa, które kontroluje linię. Otrzymane 400 milionów złotych dotacji, już prawie w całości zostało wydane, a premier Tusk zakazał dalszego wspomagania przewoźnika. W zeszłym roku LOT osiągnął ponad 157 milionów złotych straty.