Masz bilet? To jeszcze nie oznacza, że pojedziesz!

Jedna z pasażerek chciała PKS-em dojechać z Gorzowa Wielkopolskiego do Szczecina. Kupiła bilet na dwa dni przed odbyciem się kursu, z określonym numerem miejsca. Kiedy kobieta pojawiła się w wyznaczonym miejscu i czasie na dworcu, usłyszała od kierowcy, że na autobus należy przyjść odpowiednio wcześniej, a jej fotel został już zajęty, bo ktoś inny kupił tą miejscówkę. Dyspozytor ruchu odnotował na bilecie kobiety informację "Brak miejsc".

Według kierownika dworca, Tadeusza Kowalskiego, pasażerka musiała zjawić się w autobusie na parę minut przed jego odjazdem, a kierowca miał prawo sprzedać jej miejscówkę. Sytuacja jest znana, ale wciąż kuriozalna, że skoro pasażer zapłacił za miejsce, to dlaczego ma być ograniczany w prawie do skorzystania niego? W sumie, jeśli autobus staje w innych miastach, to pasażer powinien mieć prawo wsiąść w dowolnym momencie wykupionej trasy i zająć wykupione miejsce, a przewoźnikowi nic od tego, bo zapłatę otrzymał.

Co pozostaje w takiej sytuacji pasażerowi? Może złożyć skargę, uzyskać zwrot pieniędzy za niewykorzystany bilet, a jeśli nie było w danym dniu późniejszego kursu do Szczecina, kobieta miała prawo wziąć np. taksówkę na koszt gorzowskiego PKS-u.

Jak widać, sam zakup biletu nie oznacza, że pasażer będzie mógł wybrać się w zaplanowaną podróż. Kilka lat temu pisaliśmy o podobnych problemach prywatnego przewoźnika Szwagropol sprzedaje jedno miejsce dwa razy!, jednak jak widać problemy wciąż są takie same. Zrozumiały jest nacisk pasażerów bez wykupionych biletów, jednak działania pozbawiające prawa do kupionych już usług są dziś trudne do zaakceptowania dla klienta i zniechęcają do takiej formy transportu.