TUR-INFO.pl | Serwis informacyjny branży turystycznej
ZAJRZYJ DO NAS NA: TUR-INFO.PL na Facebook TUR-INFO.PL na Twitter

Samochodowe bary problemem dla miasta?

Dania sprzedawane z tzw. foodtrucków zyskały sobie rzeszę wiernych klientów. Nie wszyscy urzędnicy patrzą jednak na taką działalność przychylnym okiem. Czy wprowadzone zostaną przepisy, które ułatwią działalność samochodowych barów?


Problem funkcjonowania barów zlokalizowanych w samochodach stał się gorącym tematem w Gdańsku. Właściciele narzekali, że brakuje dogodnych lokalizacji, gdzie mogliby prowadzić swoją działalność. Atrakcyjnie położone działki są własnością miasta i zgodnie z prawem nie mogą być zajmowane. Znalezienie innych miejsc, które można użytkować na prowadzenie małej gastronomii, to spory wydatek.

Zamiast ponoszenia ogromnych kosztów na wynajmowanie placów od osób prywatnych, właściciele woleliby dogadać się z włodarzami Gdańska."Miasto dysponuje bardzo fajnymi lokalizacjami" twierdzi Paweł Miłosz, właściciel Wielkiej Buły."Pieniądze, które płacimy osobom prywatnym, mogłyby spokojnie wpływać do kasy miasta" wskazuje.

Radni zdają się sprzyjać funkcjonowaniu punktów małej gastronomii. Ich zdaniem ożywiają one przestrzeń miejską, a ponadto wielu mieszkańców często korzysta z ich usług. Problemem jest jednak lokalizacja. Najbardziej atrakcyjne miejsca powinny być zdaniem włodarzy miasta wolne od tego typu barów. -"W mieście powinny pojawić się takie lokale. Widzę je np. na Targu Węglowym czy na Ławniczej, ale na pewno nie na Długiej czy Długim Targu. Nie zgodzimy się na sprzedaż parówek pod Neptunem. To trudna sprawa. Musimy wypracować zasady funkcjonowania, żeby nikt nie poczuł się poszkodowany" - twierdzi Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska.

Proponowane rozwiązania sytuacji są różne - od umożliwienia dzierżawy nieużytków, po zwiększenie opłat za stacjonowanie na pasie drogowym. W toku dyskusji pojawiły się także argumenty za tym, aby nie ułatwiać specjalnie tego typu działalności. "Właściciele barów samochodowych mało wkładają do interesu, a dużo wyjmują" - zauważa Lisicki. "To nieuczciwe zwłaszcza wobec właścicieli stałych lokali gastronomicznych, którzy miesięcznie płacą po kilka czy kilkanaście tysięcy złotych czynszu. Musimy być ostrożni, żeby nie doprowadzić do sytuacji, że prowadzenie restauracji nie będzie się opłacało i dojdzie do tego, że znikną z krajobrazu Gdańska" - dodaje.

Podniesienia opłat obawiają się co jasne właściciele foodtrucków. Ich zdaniem nadmierne stawki mogą okazać się cenami zaporowymi. Właściciele do połowy listopada mają czas na zajęcie wspólnego stanowiska. Obecnie trwają między nimi konsultacje, mające pomóc ustalić najlepsze dla wszystkich wyjście z sytuacji. "Sprawa jest trudna. Każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. W Stanach Zjednoczonych poradzono sobie tak z tym problemem, że wprowadzono limity na dany rok, tzn. określono, ile rocznie może w mieście stanąć foodtrucków. Może to jest jakieś rozwiązanie - zastanawia się Piotr Parol, właściciel Carmnika.




Komentarze

(kiedy jest to możliwe, sugerujemy podpisanie się)

(akceptacja regulaminu)


Tagi:
foodtruck gastronomia bar Gdańsk prawo spór fast food sprzedaż wynajem działka bar mobilny bar samochodowy konflikt ułatwienie


Komentarze:

Ta strona przetwarza dane osobowe oraz używa COOKIES. Szczegóły przetwarzania danych osobowych są opisane w polityce prywatności. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki i akceptujesz regulamin strony. Wszelkie szczegóły w regulaminie, polityce prywatności oraz polityce cookies.
  Akceptuję