Rząd nie chce latać czarterami

Polski rząd w najbliższym czasie musi podjąć decyzję czy zakupić samoloty na własność czy też przedłużyć umowę z PLL LOT.

Politycy podróżują obecnie dwoma wyczarterowanymi embraerami na mocy umowy zawartej przez MON z PLL LOT. Kontrakt wygasa wraz z końcem grudnia 2013 roku, wówczas samoloty powrócą do narodowych linii lotniczych.

O ewentualnym zakupie maszyn powinni zdecydować prezydent i premier. Według niektórych ekspertów odpowiednie kroki należałoby podjąć możliwie szybko, bowiem procedury trwają około dwóch lat. Jednak zdaniem Czesława Mroczka, wiceministra obrony, decyzja nie musi zapaść szybko, ponieważ możliwe jest przedłużenie umowy czarteru do chwili dostarczenia nowych maszyn.

Z drugiej strony pojawiają się w mediach doniesienia, że przedłużenie umowy na embraery może być kłopotliwe. Umowa została zawarta w czerwcu 2010 roku, w trybie wyjątkowym, niedługo po katastrofie smoleńskiej. Stronami w kontrakcie są MON i spółka EuroLOT, która należy do LOT. W teorii umowa jest możliwa do przedłużenia, jednak według ekspertów nie będzie to takie proste. Obecnie podpisanie umowy wiąże się nieodzownie z ogłoszeniem konkursu.

Kancelaria Prezydenta RP nie ma najlepszego zdania o czarterach. Według jej wiceszefa Dariusza Młotkiewicza korzystanie z embraerów jest "niebezpieczne, trudne, kosztowne, wymagające bardzo dużego wysiłku, nerwów". Jeśli politycy wybierali się w dalsze podróże, musieli organizować dodatkowy czarter, co wiązało się z dużymi kosztami.

Umowa zawarta na 3,5 roku opiewa na 152 474 080 zł. Po katastrofie smoleńskiej pojawił się w rządzie plan zakupu nowych maszyn. Za pomysłem opowiedziało się również Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Prace jednak wstrzymano. W sierpniu 2011 roku Donald Tusk oraz nowo powołany szef MON Tomasz Siemoniak poinformowali o likwidacji 36. pułku. Premier powiedział wówczas, że dwa embraery zaspokajają potrzeby kraju.