Właściciele biura turystycznego Akropol poddadzą się dobrowolnie karze?

Jeszcze w trakcie tych wakacji możliwe, że zapadną wyroki w sprawie właścicieli krakowskiego biura turystycznego Akropol, które sześć lat temu splajtowało, pozostawiając poza granicami Polski kilkuset swoich klientów.

Właściciele biura jeszcze przed rozpoczęciem procesu poddają się dobrowolnie karze pragnąc uzyskać wyroki pozbawienia wolności w zawieszeniu. Na to nie chce zgodzić się prokuratura domagając się kar bezwzględnego pozbawienia wolności i zobowiązania oskarżonych do naprawienia powstałej z ich winy szkody. Wyrażenia zgody przez prokuraturę na kary w zawieszeniu byłoby uwarunkowane naprawienie szkody wobec wszystkich 200 pokrzywdzonych podmiotów, o których jest mowa w akcie oskarżenia.

Do krakowskiego sądu właśnie dotarło pismo towarzystwa ubezpieczeniowego, w którym biuro turystyczne wykupiło polisę, traktujące wszystkich tym, że roszczenia wszystkich pokrzywdzonych osób zostały już zaspokojone. Prokuratura uważa jednak takie dane za niewystarczające, nie ma w nich bowiem, ile osób i w jakiej wysokości uzyskało odszkodowania.

Z tego powodu krakowski sąd postanowił zwrócić się do ubezpieczyciela o bardziej szczegółowe dane. Jeśli potwierdzą się informacje, że szkody zostały wyrównane wszystkim pokrzywdzonym w pełnym wymiarze, prokuratura jest skłonna wyrazić zgodę na kary w zawieszeniu, tak ustalono podczas ostatniej rozprawy sądowej. Sąd Rejonowy dla Krakowa Podgórza, w oczekiwaniu na informacje od ubezpieczyciela odroczył termin rozprawy na koniec lipca.

Krakowskie biuro turystyczne Akropol podczas wakacji w roku 2002 podjęło się organizacji wyjazdu polskich turystów do Hiszpanii i Grecji, ale nie zapłaciło za ich pobyt. Jak ustaliła prokuratura, pokrzywdzonych zostało prawie 500 osób. Część spośród klientów biura od razu uzyskała odszkodowania, ponieważ biuro posiadało ubezpieczenie.

Prokuratura postawiła zarzuty wyłudzenia na szkodę klientów biura miliona zł współwłaścicielce biura Lidii G. oraz jej synowi, pełnomocnikowi Zbigniewowi G. oraz drugiej współwłaścicielce Małgorzacie P. Sformułowany przeciwko nim akt oskarżenia mówi o 200 pokrzywdzonych podmiotach, osobach i firmach. W trakcie trwania śledztwa Małgorzata P. i Zbigniew G. ukrywali się przed organami ścigania, byli także poszukiwani listami gończymi. W grudniu 2002 roku, przebywająca w Grecja dwójka podejrzanych, zwrócili się do prokuratury o wydanie "listu żelaznego". Takie listy zostały im wydane, za poręczeniem majątkowym. Oskarżeni w toku śledztwa nie przyznali się do winy. Przed sądem złożyli wnioski, że o ile prokuratura zgodzi się na wyroki w zawieszeniu, dobrowolnie poddadzą się karze. Aby uzgodnić stanowiska sąd zmuszony był kilkakrotnie odracza termin rozpoczęcia procesu.

Pierwsze sygnały o problemach krakowskiego biura podróży pojawiły się w połowie lipca roku 2002. Rodziny osób, które wybrały się na wycieczkę do Hiszpanii, poinformowały media, że turystów nie wpuszczono do hoteli i że koczują oni na parkingu.

Wyżywienie i noclegi dla Polaków udało się zorganizować z pomocą polskiego konsulatu w Barcelonie. Pierwsza, 90-osobowa grupa turystów wróciła do kraju po kilku dniach, a kolejne grupy przybywające w Chorwacji i Grecji nieco później. Koszty ich powrotu do Polski pokryła firma ubezpieczeniowa.