Kolejny touroperator ma kłopoty

W sobotę grupa turystów, którzy wykupili wycieczkę u polskiego touroperatora Mati World Holidays utknęła na wakacjach, tym razem w Egipcie. Powodem okazały się zaniedbania ze strony zagranicznego kontrahenta, który zbyt późno przywiózł grupę na samolot do Polski. Część turystów wróciła już w niedzielę, pozostali nadal czekają na samolot.

Rzeczniczka urzędu Aleksandra Marzyńska poinformowała o 51 osobach, które z opóźnieniem wrócą do kraju. Cztery osoby z tej grupy już w niedzielę po południu czekały na lot do Katowic. Pozostali mają wylecieć do Katowic dopiero w poniedziałek wieczorem. Do tego czasu turyści zostali zakwaterowani w hotelu z pełnym wyżywieniem oraz opieką rezydenta.

Powodem zaniedbań ze strony touroperatora były kłopoty organizacyjne, a nie jak twierdzą niektórzy, bankructwo. Biuro nie ogłosiło niewypłacalności, w związku z czym w pełni odpowiada za losy turystów na wakacjach. Urząd Marszałkowski poinformował jednak, że bacznie przygląda się zaistniałej sytuacji i w razie zerwania przez organizatora kontraktu z zagranicznymi przedstawicielami jest gotowy udzielić potrzebnej pomocy klientom biura.

Właściciele polsko-egipskiego biura zapewniają, że płatności za wszystkie hotele są regulowane na bieżąco. Ponadto organizator posiada wystarczającą sumę gwarancyjną, która w razie ewentualnych problemów pokryje koszty powrotu turystów do kraju - jednak jak przyznała menedżer biura Mati World Holidays nie jest pewna na jaką kwotę opiewa ów gwarancja. Wysokość ubezpieczenia, które biuro wykupiło w Polskim Towarzystwie Ubezpieczeń Signal Iduna wynosi niewiele ponad 254 tys. złotych.

Menedżerka zapewnia, że był to jednorazowy incydent. Powodem kłopotów z miejscami w samolocie dla turystów były problemy czysto organizacyjne. Przeciągnęły się bowiem powroty turystów innych polskich biur podróży, które w ostatnim czasie zbankrutowały.