Wizja o bombie na pokładzie samolotu uziemiła dwie maszyny lecące do USA

Dwa samoloty, wylatujące z warszawskiego lotniska Okęcie do Nowego Jorku, musieli przeszukać funkcjonariusze Straży Granicznej po anonimowej informacji, że na pokładzie jednego z nich znajduje się bomba. Alarm na szczęście okazał się fałszywy - zatrzymano jego sprawczynię.

Wszystko zaczęło się od telefonicznej informacji kobiety, która oznajmiła, że na pokładzie samolotu odlatującego do portu lotniczego Newark (Nowy Jork, Stany Zjednoczone) znajduje się bomba. - Służby, odpowiedzialne za bezpieczeństwo w porcie lotniczym i na pokładach samolotów, dyskretnie przystąpiły do kontroli. Udało się również namierzyć numer telefonu, z którego dzwoniła kobieta - poinformował rzecznik nadwiślańskiego oddziału SG Wojciech Zacharjasz. Sprawdzono także pokłady dwóch samolotów, które odlatywały w tym czasie do Newark. Przeszukiwał je m. in. pies wyszkolony do wykrywania materiałów wybuchowych. - Po godzinie kobieta zadzwoniła po raz kolejny i stwierdziła, że nie posiada informacji, a jedynie miała "wizję" wybuchu na pokładzie samolotu, którym ma wylecieć jej siostra, a następnie podała jej nazwisko - dodał Zacharjasz.

Funkcjonariusze SG dotarli do wskazanej kobiety, a ta z kolei ujawniła im nazwisko sprawczyni fałszywego alarmu. Ustalono, że przyczyną była najprawdopodobniej próba niedopuszczenia do jej wylotu z kraju. - Jeśli się to potwierdzi, sprawczyni grozi nawet do 10 lat więzienia - dodał Zacharjasz, podkreślając, że dzięki "sprawnej współpracy Straży Granicznej, policjantów z komisariatu warszawskiego Okęcia, komendy stołecznej a także służb portu, nie doszło do opóźnienia lotów, a pasażerowie nie zorientowali się, że istniało potencjalne zagrożenie".