TUR-INFO.pl | Serwis informacyjny branży turystycznej
ZAJRZYJ DO NAS NA: TUR-INFO.PL na Facebook TUR-INFO.PL na Twitter

Forum grupa: Turystyka krajowa

A JEDNAK MAFIA...

Data wysłania: 2006-09-10 19:48 Autor: Czytelnik IP 87.99.33.*

Coś w stwierdzeniu o mafii przewodnickiej musi być, bo w Jeleniej Górze dochodzi do paradoksów, o czym informują "Nowiny Jeleniogórskie".

"Są przewodnicy turystyczni, którzy domagają się od restauratorów pieniędzy za przyprowadzenie grupy

Prowizja od kotleta
- Zaproponowali, że będą do mnie przyprowadzać grupy, jeśli zapłacę im dziesięć procent utargu - mówi oburzony szef jednej z restauracji przy placu Ratuszowym. Inny przewodnik postawił warunek: przyprowadzę sześciu Niemców, jeśli dostanę za darmo szarlotkę i kawę.

Na tę szarlotkę i kawę nasz rozmówca się zgodził. Po kilkunastu minutach zobaczył sześciu Niemców przy szarlotkach i kawach oraz przewodnika, przed którym były nie tylko szarlotka i kawa, ale także parę innych potraw, za które nie zapłacił.

- Innym razem przyszło do mnie kilku przewodników, bez turystów - opowiada restaurator. - Wydelegowali jednego, który powiedział, że za 10 procent utargu będą do mnie przyprowadzać duże grupy turystów. Poza tym mieli oczywiście dostawać darmowe obiady, na które się zgadzałem.

W Jeleniej Górze kursy przewodnickie organizowane są przez oddział PTTK Sudety Zachodnie. Jego wiceprezes Andrzej Mateusiak mówi, że przewodników, którzy nadużywają swoich możliwości, nie da się zdyscyplinować. Wielu ma swoje firmy i nikomu nie podlega.

Tak jest gdzie indziej

- Przyjmujemy, po wcześniejszym uzgodnieniu telefonicznym, grupy zorganizowane - mówi Grażyna Gorząd z Gospody Karpackiej w Karpaczu. - Gratisowy posiłek otrzymują od nas przewodnik i kierowca. Taki jest zwyczaj. Nie dajemy żadnych gratyfikacji finansowych.

O fundowanych obiadach dla przewodników i kierowców mówią także inni restauratorzy. Przewodnicy tłumaczą, że gdyby nie otrzymywali posiłków za darmo, nie byłoby ich stać na wiele lokali. Dochodziłoby do tego, że turyści idą na obiad do dobrej i drogiej restauracji, a przewodnik na zapiekankę na stojąco na ulicy.

Choć są i tacy, którzy na placu Ratuszowym dają gościom wolną rękę. Każdy idzie jeść, gdzie chce.

To forma żebractwa

Co zrobić, gdy restaurator nie funduje obiadu? - Domaganie się gratisowego posiłku świadczy o złym wychowaniu. To forma żebractwa - uważa jeleniogórski przewodnik Emil Mendyk. - Ja, wybierając lokal, kieruję się gustem moich gości.

Jak mówi Andrzej Mateusiak, fundowanie czegoś przewodnikowi jest ze strony szefa lokalu, hotelu czy sklepu gestem dobrej woli. - Dopominanie się tego jest moralnym nadużyciem - uważa.

Sami dają pieniądze

Zdarza się, że restaurator sam próbuje wręczyć pieniądze przewodnikowi. Ma to być rewanż za przyprowadzenie gości. - Takie sytuacje mnie krępują - opowiada Emil Mendyk. - O jakie kwoty chodzi? Nie wiem. Staram się ich nie przyjmować.

Andrzej Mateusiak przyznaje, że niektórzy szefowie restauracji mogą "zepsuć" przewodników (niektórych). Gdy ci drudzy przyzwyczają się do prowizji od przyprowadzonych turystów, mogą uznać to za normę i domagać się pieniędzy od restauratorów, którzy nie wiedzą jeszcze, jakie obowiązują reguły gry bądź ich nie akceptują. W ocenie naszych rozmówców w tym momencie taki przewodnik przekracza dopuszczalną granicę.

- Pieniądze próbują wręczać ci, którzy starają się ukryć wady swoich lokali - uważa Emil Mendyk. - Takich miejsc unikam. Goście od razu by wyczuli, dlaczego zaprowadziłem ich akurat tam.

Owczy pęd

Przewodnicy biorą swoją działkę także od szefów sklepów z pamiątkami. - Znam to zjawisko ze strony uczestników wycieczek do Czech - opowiada Edyta Kuzaj z Referatu Promocji Urzędu Miasta w Szklarskiej Porębie. - Autobus podjeżdża pod konkretny sklep, a przewodnik mówi, że tu można zrobić najlepsze i najtańsze zakupy. Ludzie lecą tam owczym pędem, a po zakupach przewodnik, nawet się nie kryjąc, bierze gotówkę od kogoś ze sklepu. Nie ma problemu, gdy ten sklep rzeczywiście jest najlepszy w okolicy. Gorzej, gdy inne są lepsze.

Emil Mendyk uważa, że w interesie samych przewodników jest obsługa turystów w taki sposób, by nie czuli się w żaden sposób naciągani. Można w ten sposób zepsuć opinię całemu miastu czy regionowi. Gdy zaś turystów będzie mniej, stracą na tym także przewodnicy."

źródło: Nowiny Jeleniogórskie => http://www.nowiny.jgora.pl/

    • A JEDNAK MAFIA... 

      [2006-09-17 08:51 83.31.222.*]

      Przepraszam, to po co te wszystkie kursy i egzaminy, po co ograniczenie dostępu do zawodu przewodnika jeżeli, jak mówi przedstawiciel PTTK "przewodników, którzy nadużywają swoich możliwości, nie da się zdyscyplinować. Wielu ma swoje firmy i nikomu nie podlega". Czyż nie lepiej, gdyby uprawnienia przewodnickie zamiast wymogu formalnego, pełniły rolę standardu jakości usług (jak ISO). Oczywiście standardu, który wymaga okresowej weryfikacji przez niezależną instytucję. I standardu, który nie jest obowiązkiem narzuconym przez prawo, ale możliwością wyróżnienia się na rynku. Niech klienci decydują, czy wolą przewodnika z certyfikatem jakości, czy bez.

      Paweł   odpowiedz »

      • A JEDNAK MAFIA???... 

        [2006-09-20 12:04 87.99.33.*]

        zgadzam się, rynek szybko by zweryfikował dobrych i złych przewodników i tych drugich wyeliminował, tu powinna obowiązywać konkurencja. Nie widzę też logicznego uzasadnienia dla licencjonowania przewodników, a już na pewno dla wielomiesięcznego kursu i egzaminu. Jeśli ktoś napisze że to dla bezpieczeństwa wycieczek i turystów, to niech zauważy że jazda samochodem jest dużo bardziej niebezpieczna niż oprowadzanie wycieczek (nawet po naszych górach) a kurs trwa 30 godzin.   odpowiedz »

    • Są nie do ruszenia... 

      [2006-09-20 17:40 87.99.33.*]

      Sytuacje opisane w artykule się zdarzają i są uważane za "normalne" (na całym świecie), co wcale nie znaczy że są właściwe. I nie ma to nic wspólnego z "marketingiem". Dawanie "kickback" komuś to forma łapówki, koniec, kropka. Być może śmieszy suma z tym związana, ale prowadzi to do tego że "przewodnicy" zabierają turystów do miejsc, które nie mają tym turystom nic do zaoferowania i marnują tam masę czasu tylko dlatego, że "przewodnik" dostanie "kickback". I nie dotyczy to tylko restauracji, ale na przykład tandentych sklepów z "pamiątkami", które są sprytnie zlokalizowane na uboczu, żeby turyści nie mogli "uciec" gdzie indziej.

      Dzięki podobnym artykułom jak w "Nowinach Jeleniogórskich" ludzie będą mogli być świadomi, że taka jest praktyka, ale jednocześnie dlatego mogą zacząć unikać wszelkich zorganizowanych wycieczek. Może to jest zdrowsze rozwiązanie, niż napiętnowanie tej praktyki jako nieetycznej? Tyle, że w ten sposób uderzy się we wszystkich przewodników i wszystkie wycieczki, nawet tych organizatorów którzy takich rzeczy nie robią jakkolwiek niewielu może ich być.

      Ja w swoim życiu organizowałem i prowadziłem wyłącznie imprezy turystyczne niezarobkowo na uczciwych zasadach do czasu, kiedy pazerne lobby przewodnickie nie przeforsowało przepisów wymagających wynajęcia przewodnika nawet w przypadku wycieczek pieszych o charakterze niekomercyjnym. Widać, że przewodnicy sięgają po władzę za daleko, wszystko im wolno i są po prostu nie do ruszenia.   odpowiedz »

 
     

Forum gorące tematy

Forum gorące tematy
Ta strona przetwarza dane osobowe oraz używa COOKIES. Szczegóły przetwarzania danych osobowych są opisane w polityce prywatności. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki i akceptujesz regulamin strony. Wszelkie szczegóły w regulaminie, polityce prywatności oraz polityce cookies.
  Akceptuję