Lotos zamierza wzmocnić swoją pozycję na rynku paliw lotniczych

Za kilka lat mamy szansę latać szybciej, taniej i bezpieczniej. Takie powinny być efekty przyjętej w połowie lutego deklaracji o utworzeniu jednolitej przestrzeni powietrznej na terenie Unii Europejskiej. Zanim jednak to nastąpi, czeka nas Euro 2012 i wiążąca się z nim konieczność przygotowania lotnisk na przyjęcie setek tysięcy kibiców i zwiększony ruch w powietrzu.

Grupa Lotos SA i obsługująca ten segment rynku spółka Lotos Tank planuje w najbliższych latach wzmocnienie swojej pozycji na rynku paliw lotniczych. W ramach programu "10+" firma rozbuduje instalacje i zwiększy zdolności produkcyjne paliwa lotniczego, dziś sięgające 60 ton na godzinę. Po zakończeniu inwestycji w Gdańsku będzie można rocznie wyprodukować około miliona ton paliwa lotniczego.

Jednym z efektów wprowadzenia nowego planu EU będzie skrócenie tras przelotów. To w połączeniu ze spadkiem cen paliwa lotniczego może wpłynąć na obniżenie cen biletów. W Europie każdego dnia wykonywanych jest około 28 tysięcy lotów. Efekty tych zmian odczuwalne będą już w czasie mistrzostw Europy w piłce nożnej. Zdaniem ekspertów rynku lotniczego porty lotnicze będą pracować znacznie powyżej swoich zakładanych zdolności obsługi pasażerów. Jak poinformował krajowy koordynator ds. lotnisk Tomasz Szymczak ze spółki Pl.2012 która odpowiedzialna jest za organizację Euro, polskie lotniska podzielone zostaną na trzy grupy: główne w miastach - organizatorach rozgrywek, wspomagające w miastach transferowych i wojskowe, które będą mogły służyć jako wspomagające do obsługi samolotów VIP. Równocześnie wyznaczonych zostało kilka lotnisk należących do Aeroklubów, gdzie docelowo mogłaby się odbywać obsługa samolotów lekkich oraz biznes jetów. - Przed nami nie lada wyzwania. Nie wystarczy przecież, aby te samoloty wylądowały. Nawet ich ponowny start to tylko fragment większej całości. Do tego dochodzi kwestia ich parkowania, skomunikowania ze stadionami i hotelami. Wreszcie to, co nas najbardziej interesuje, większość tych samolotów gdzieś trzeba zatankować - mówi Leszek Stokłosa, prezes zarządu spółki Lotos Tank.

Na początku lutego Komisja Europejska zatwierdziła plan wsparcia finansowego dla polskich lotnisk. Pieniądze z europejskiego funduszu spójności zostaną przeznaczone na budowę nowych terminali oraz pasów startowych. Ze środków tych skorzystają Gdańsk, Wrocław, Poznań, Szczecin, Rzeszów, Kraków, Katowice oraz Warszawa.

Koszt paliwa jest jednym z głównych czynników, które wpływają na rozwój lotnictwa cywilnego. Do tej pory na wiele lotnisk paliwo dostarczał tylko jeden dostawca. Dzięki Komisji Europejskiej wkrótce jest szansa na zmianę. W Brukseli ustalono bowiem, że na wszystkich lotniskach, które obsługują powyżej 2 milionów pasażerów rocznie, musi działać alternatywny dostawca. W Polsce, zmiana dotyczyć będzie przede wszystkim lotnisk w Pyrzowicach, na Balicach i oczywiście w Warszawie. - "Ta zmiana zagwarantuje bezpieczeństwo i ciągłość dostaw dla linii lotniczych. W naszym kraju jest to możliwe. Paliwo lotnicze produkuje zarówno Lotos jak i Orlen. Wprowadzenie kolejnego operatora paliwowego na lotniska może się przyczynić do tego, że więcej samolotów będzie tankować w Polsce. Co za tym idzie, zostawią u nas więcej pieniędzy" - stwierdził Leszek Stokłosa, prezes zarządu spółki Lotos Tank. Aby to nastąpiło, nie wystarczą jednak dyrektywy z Brukseli. Wejście z bazami paliwowymi na teren portów lotniczych, wiąże się z przestrzeganiem wyjątkowo skomplikowanych procedur, wynikających z rygorystycznych przepisów bezpieczeństwa. - Gra jest jednak warta świeczki. To bardzo intratny rynek, na którym można działać na dwa sposoby: samodzielnie przez bazy paliwowe na lotnisku, oraz poprzez współpracę z innymi operatorami - dodał Leszek Stokłosa. - Oba kierunki rozwoju są interesujące - dodał.

W Gdańsku paliwo lotnicze produkowane jest przez dwie instalacje Merox. W ciągu jednej godziny obie mogą wyprodukować ok. 60 ton paliwa. - Polska jest w szczególnej sytuacji. Jako jeden z nielicznych krajów mamy nadwyżkę produkcyjną paliwa lotniczego. Przy niedoborach szacowanych na rynku europejskim na około 3 mln ton, jesteśmy w naprawdę dobrej sytuacji - zaznacza prezes Stokłosa.

W 2007 r. Grupa Lotos wyprodukowała w sumie ponad 440 tys. ton paliwa lotniczego. Dla porównania w 2005 r. było to ok. 275 tys. ton. Większość została wysłana na eksport, m.in. do Wielkiej Brytanii, Szwecji, Danii, Norwegii, Finlandii oraz Czech. - Nie ma żadnych kłopotów ze sprzedażą na rynki trzecie. Stąd zresztą w ramach programu "10+" realizowanego w Gdańsku, zaplanowano rozbudowę instalacji i zwiększenie zdolności produkcyjnych paliwa lotniczego. Chcemy na miarę naszych możliwości "zagospodarować" istniejący popyt - podkreśla Artur Warsocki, dyrektor ds. zarządzania sprzedażą Grupy Lotos S.A.

Na rynku lotniczym dostępnych jest wiele paliw. Obok nafty lotniczej, stosuje się również olej napędowy, a nawet alkohol etylowy. - Zdecydowanie są to mniejsze ilości paliwa, nie znaczy to jednak, że ten rynek nas nie interesuje. Utrzymujemy kontakty z firmami obecnymi na tym rynku. Lotnictwo turystyczne i dyspozycyjne będzie się rozwijać. Oczekiwana w tych środowiskach, a postulowana przez komisję Przyjazne Państwo, zmiana ustawy Prawo Energetyczne też wprowadzi na ten rynek nową jakość - mówi Stokłosa.