TUR-INFO.pl | Serwis informacyjny branży turystycznej
ZAJRZYJ DO NAS NA: TUR-INFO.PL na Facebook TUR-INFO.PL na Twitter

Starym Jelczem do ślubu lub na majówkę

Obok domu pana Artura Lemańskiego, mieszkającego w miejscowości Paterek, kilka kilometrów za Nakłem stoi kilka starych autobusów Jelcz. Można wynająć je do ślubu, zrobić w nich sesję zdjęciową lub pojechać nimi na majówkę.


Artur Lemański, ubrany w szary uniform kierowcy autobusu PKS z przełomu lat 70-tych i 80-tych zaprasza gości na podwórko. Na co dzień pracuje jako policjant w Bydgoszczy.

Pokazując swoją nietypową kolekcję autobusów wyznaje - Jedni zbierają znaczki, inni pocztówki, a ja stare autobusy.

Oprócz pojazdów ma też kolekcję starych biletów, które trzyma w teczce. Dodaje - W domu mam jeszcze pojedyncze bilety z różnych czasów, kasowniki, a nawet firanki autobusowe.

Jednak największe wrażenie robią autobusy, których ma dziewięć i do tego jedną przyczepę. Lemański zaznacza - Dostaję je za darmo albo po cenie złomu. Przedsiębiorstwa przewozowe oddają je chętnie, bo nie mają, co z nimi zrobić. Często zajmują im tylko miejsce na placach albo w magazynach.

Każdy z pojazdów ma swoją historię, którą pan Artur dokładnie zna.

Niebieski Jelcz 043 z 1985 roku, z napisem po bokach PKS Nakło nigdy nie jeździł po Nakle. Lemański wyjaśnia - Kupiłem go w Kozienicach za grosze. A że jestem związany emocjonalnie z Nakłem, a nie z Kozienicami, to dałem temu wyraz. Taki przejaw lokalnego patriotyzmu.

Granatowy, taki sam model, ale mocno zniszczony pan Artur przywiózł z Rybnika, a pomarańczowo-biały z Białegostoku. Oba pojazdy czekają na remont. Właściciel tłumaczy - Nie używam ich, choć są na chodzie, od czasu do czasu tylko odpalam, bo inaczej akumulatory całkowicie by padły i musiałbym kupować nowe, a jeden kosztuje około 700 zł.

Pan Artur najbardziej jest dumny z zielono-białego autobusu z napisem ,,Ambulans rentgenowski". Podkreśla - To moja perełka. Najlepsze, co mam w swoich zbiorach. Tylko trzy takie w Polsce się zachowały. Reszta skończyła na złomowiskach. Jest to Jelcz Mex 272 z 1977 roku. Lemański chwali się - Mam go u siebie od pięciu lat. Dowiedziałem się o jego istnieniu od znajomego, który powiedział mi, że stoi takie cacko i niszczeje gdzieś na placu w Białymstoku i jest do wzięcia. Nie zastanawiałem się ani chwili. Wsiadłem w pociąg i pojechałem tam. Na miejscu aż zaniemówiłem z wrażenia, gdy zobaczyłem, że to autobus rentgenowski. To dopiero unikat!

Wejście do autobusu jest z tyłu. Na wprost jest mała łazienka z umywalką, a nad nią lekko zniszczone lustro. Wewnątrz autobusu jest poczekalnia z kilkoma rzędami siedzeń, a dalej gabinet lekarski. Dawniej była tam jeszcze pracownia rentgenowska.

Lemański zaznacza - Jest pierwszy na mojej liście do remontu. Jest mocno zużyty. Przez kilka lat w latach 80. jeździł od wsi do wsi i robił prześwietlenia płuc ludziom.

Na podwórku stoi też zielono-biała przyczepa, która z przodu ma hak, aby można było podczepić ją do zwykłego autobusu. Właściciel wyjaśnia - Do pierwszego wozu wchodziło siedemdziesiąt osób, a do przyczepki kolejne czterdzieści. Dzięki temu PKS oszczędzał, a ludzie mogli się przemieszczać. Ten egzemplarz jeździł prawdopodobnie w Starogardzie Gdańskim i okolicach. Dziś już się takich nie widuje.

Przed domem stoją też dwa czerwone autobusy już po remoncie. Jeden z nich to Jelcz 043 z lat 80-tych, a drugi to 706 RTO z 1965 roku. Pan Artur wyznaje - Przywróciłem im całkowicie wygląd sprzed lat. Zamontowałem nawet tabliczki z numerami linii. Jeden jeździł na trasie 52 z Błonia na Osiedle Leśne, a drugi z nr 57 z ronda Jagiellonów na Witebską.

Pomarańczowy, krótki Jelcz nigdy nie przewoził pasażerów. Kolekcjoner wyjaśnia - To była pomoc techniczna, czyli taki ruchomy warsztat z masą narzędzi w środku. W latach 80. jeździli w nim mechanicy i naprawiali popsute autobusy na ulicach Bydgoszczy.

Najstarszy autobus pochodzi z lat 50-tych. Na początku jeździł jako PKS w Bydgoszczy, potem służył w zakładach mięsnych, a na koniec został przerobiony na bar. Do dziś widać na zewnątrz napisy ,,Napoje" i ,,Jedzenie". Lemański dodaje - Stał tak przez kilka lat gdzieś przy drodze, aż w końcu właścicielowi przestało się opłacać. Przejąłem go od miłośników starych autobusów po cenie złomu.

Jeden z autobusów pana Artura zagrał nawet w filmie ,,Mistrz" Piotra Trzaskalskiego. Właściciel zaznacza - To był jego ostatni występ. Zgodnie ze scenariuszem na koniec efektownie spłonął.

Dodaje - Pewnego dnia któryś z realizatorów do mnie zadzwonił z pytaniem, czy nie zechciałbym sprzedać jednego z wozów. Żal było mi go oddawać, ale z drugiej strony był w fatalnym stanie. Najgorzej wyglądała karoseria. Jej naprawianie jest najbardziej czasochłonne i w dodatku strasznie kosztowne. Już sam nie pamiętam, ile mi za niego zapłacili. Później przez jakiś czas nie interesowałem się, co się z nim dzieje. Dopiero, kiedy film wszedł na ekrany, postanowiłem go obejrzeć. Cieszyłem się jak głupi, kiedy widziałem mój autobus, którym przez sporą część filmu podróżował tytułowy bohater - rosyjski cyrkowiec, specjalizujący się w rzucaniu nożami. To był pierwszy pojazd w jego kolekcji. W papierach miał napisane, że został wyprodukowany w 1984 r. Najprawdopodobniej jest to jednak zafałszowana data. Za komuny w jelczu na porządku dziennym było zabieranie autobusu do remontu i wypuszczanie z fabryki jako nowego. Z tym mogło być podobnie. Pamiętam, że jak wiozłem go z Konina do Bydgoszczy, to ledwie dojechaliśmy. Wszystkie klapy się ruszały. Bałem się, że może mi się rozsypać po drodze. Na szczęście nic takiego się nie stało.

Sam Artur Lemański również wystąpił w filmie. Była to krótkometrażowa produkcja Macieja Pisarka ,,Fale. Wyjazd". Akcja filmu toczyła się na początku lat 80-tych. Lemański chwali się - Byłem tam kierowcą, oczywiście mojego autobusu. To była fajna przygoda, tym bardziej że poznałem na planie piękną aktorkę Annę Samusionek, która gra tam główną rolę.

W kwietniu bieżącego roku Lemański już po raz trzeci wystartuje w Rajdzie Weteranów Szos po ziemi mogileńskiej. Są to zawody, w których ścigają się pojazdy, które mają po kilkadziesiąt lat. W ubiegłym roku na 77 startujących załóg zajął 18-te miejsce.

Lemański nie trzyma autobusów wyłącznie dla siebie. Starego jelcza można wynająć do ślubu, zrobić w nim sesję zdjęciową albo pojechać na zakładową majówkę. Pan Artur przyznaje - Nie mam cennika. Na cenę wpływa wiele rzeczy: zużycie paliwa, odległość, cel wynajmu. Za dzień zwykle biorę około tysiąca złotych.

Autobusy Lemańskiego biorą również udział w organizowanej każdego roku w Warszawie ,,Nocy muzeów". Wyznaje - W tym roku pojadę tam już po raz trzeci. Za pierwszym razem zabrałem tylko dwa autobusy, za drugim już trzy. Organizatorzy wytyczają tam trasę i od 19 do 1 w nocy jeżdżę od muzeum do muzeum i przewożę ludzi.

Artur Lemański wyprowadził się do jednorodzinnego domku w Paterku dwa lata temu. Wcześniej mieszkał w bloku w Bydgoszczy. Wyjaśnia - Moje zainteresowania sprawiły, że musiałem się wyprowadzić. Gdybym nadal mieszkał w bloku, nie miałbym gdzie trzymać autobusów. Poza tym poważnie myślę nad otworzeniem muzeum starych pojazdów. A do tego potrzebuję dużo miejsca.




Komentarze

(kiedy jest to możliwe, sugerujemy podpisanie się)

(akceptacja regulaminu)


Tagi:
Artur Lemański Paterek Nakło Bydgoszcz PKS autobus Jelcz kolekcja kolekcjoner bilety ambulans rentgenowski film Mistrz Piotr Trzaskalski Maciej Pisarek Fale Wyjazd Rajd Weteranów Szos sesja zdjęciowa ślub wynajem Noc muzeów 043 stare autobusy rto w na do majówka ogórek stary autobusu ogorek


Komentarze:

Ta strona przetwarza dane osobowe oraz używa COOKIES. Szczegóły przetwarzania danych osobowych są opisane w polityce prywatności. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki i akceptujesz regulamin strony. Wszelkie szczegóły w regulaminie, polityce prywatności oraz polityce cookies.
  Akceptuję