Wściekli pasażerowie upadłej Air Polonii

Przedstawiciel AirPolonii uciekł przed zdenerwowanymi pasażerami.

Wczoraj rano, tj. 5 grudnia br., na warszawskim lotnisku pojawił się na chwilę przedstawiciel AirPolonii z wiadomością o upadłości firmy. Nie pobył on tam jednak zbyt długo, bo czuł spore zagrożenie ze strony wściekłych pasażerów, którzy dopiero ci dowiedzieli się o bankructwie firmy. W sumie było tam około 400 osób, które miały lecieć do Londynu, Frankfurtu, Sztokholmu czy Rzymu.

"Rozumiem, że czasem firmy upadają, ale trzeba to robić z klasą. Nie słyszałem nawet słowa przepraszam" - krzyczał Zdzisław Brzoza, który miał lecieć do Londynu.

Chwile później, przy okienkach kasowych konkurencji AirPolonii ustawiły się duże kolejki. Część pasażerów mogła za nie dużą dopłatą lecieć linią SkyEurope, jednak nie dla wszystkich były miejsca. Po południu okazało się także również, że węgierski Wizzair także będzie obsługiwać klientów AirPolonii. Warunkiem jest tylko pokrycie kosztów opłat lotniskowych. Jest tylko podstawowy problem - nie na wszystkie loty Wizzair i SkyEurope są jeszcze miejsca.