PKP: chaos na torach

Tylko w czwartek doszło do awarii kilkunastu pociągów, z czego aż 13 maszyn stanęło na jednej trasie. Pasażerowie utknęli w wagonach na kilka godzin. Pogotowie interweniowało kilkakrotnie. Cóż, wszystkiemu winne mordercze upadły, z którymi od kilku dni boryka się cały kraj.

Do obniżenia sieci trakcyjnej doszło między Tunelem a Miechowem w Małopolsce. Z kolei pociąg, którzy miał jechać do Kołobrzegu kilka godzin czekał na peronie nr 4 w Krakowie. Oprócz niego, duże opóźnienia miały pociągi do Warszawy i na Hel - nie wszystkie wyjechały w trasę. W Kozłowie z powodu uszkodzenia sieci trakcyjnej stanął skład - karetki zabrały dwie osoby.

Jedna z pasażerek skarżyła się na morderczą temperaturę w przedziałach. Obsługa pociągów też nie dokońca stanęła na wysokości zadania, wody nie wystarczyło dla wszystkich podróżnych.

Dla poszkodowanych pasażerów przewoźnik zorganizował komunikację zastępczą. autobusami zostali oni przewiezieni na stacje, skąd już normalnie kursowały pociągi.

Chwile grozy przeżyli pasażerowie pociągu PKP w okolicy Poraja. Na jadący skład spadła zerwana sieć trakcyjna. W wyniku zwarcia zapaliła się kabina maszynisty. Nikomu nic się nie stało. Ale maszyna na kilka godzin zablokowała ruch na tej trasie.

PKP przyznało, że powodem awarii był upał. - Bezpośrednią przyczyną wczorajszego zdarzenia, jest uszkodzenie izolatora. Technicy stwierdzili, że nie jest to działanie osób trzecich, ale wysoka temperatura, która doprowadziła do uszkodzenia tego elementu - powiedział rzecznik PKP.

Nic jednak nie zrekompensuje pasażerom kilkugodzinnych męczarni. Jak podkreślają podróżni wciąż największym problemem jest komunikacja. - Takie rzeczy się zdarzają. Trzeba zadbać, żeby przekazywać informacje pasażerom w sposób kulturalny i życzliwy - dodała jedna z pasażerek.

W tym jednym z najgorętszych dni tegorocznych wakacji, awarie z powodu upałów dokuczyły podróżnym 200 z 4 tys. pociągów, które wczoraj wyjechały na trasy.