TUR-INFO.pl | Serwis informacyjny branży turystycznej
ZAJRZYJ DO NAS NA: TUR-INFO.PL na Facebook TUR-INFO.PL na Twitter






Lekcja obciachu, czyli turysta przy szwedzkim stole

Zachowanie turystów często bywa powodem do żartów w branży turystycznej. Zwłaszcza ich zachowanie przy szwedzkim czasem budzi mocno mieszane odczucia.


Dla rozluźnienia po całym tygodniu nie najlepszych wiadomości dla branży, przytaczamy opowieść jednej z turystek, opisującą zachowanie swoich współtowarzyszy podróży w trakcie posiłków, zamieszczoną w serwisie piekielni.pl

Co roku, aby trochę świata zwiedzić, wyjeżdżam z rodziną na wycieczki organizowane przez biura podróży. Przed pierwszym wyjazdem wydawało mi się, że to właśnie biuro może być piekielne... jednak się myliłam.

Czy ktoś mi może wytłumaczyć co wstępuje w nasz naród, kiedy przychodzi czas na posiłek podawany w formie szwedzkiego stołu? Zrozumiałabym, gdyby na jedzenie rzucali się jedynie starsi ludzie, którzy kiedyś musieli walczyć o towar w sklepie i trudno im się przestawić. Zrozumiałabym, gdyby wystawione były jakieś wyjątkowe, egzotyczne potrawy w małych ilościach i ktoś się przestraszył, bo chciałby spróbować, a może mu nie starczyć.

Wygląda to mniej więcej tak (by było łatwiej przedstawię tę katastrofę na przykładzie Janusza):

Janusze (tu zaznaczę, że są to Janusze obu płci) stoją przed salą restauracyjną już 30 minut przed jej otwarciem, aby mieć pewność, że nikt ich nie ubiegnie. Kiedy kilku Januszów wpadnie na ten sam cwany pomysł i cała sprawa się komplikuje, Janusze rozładowują rosnące napięcie słowiańskim tańcem z nogi na nogę, stękami zmęczonych życiem wojów, ochach i achach jak tu gorąco, powarkiwaniem na uwijającą się załogę i natarczywym, choć jeszcze przyjaznym spoglądaniem na innych Januszów. Nawiasem mówiąc, te 30 minut zostały dane przez przewodniczkę na szybki prysznic po długim zwiedzaniu w upale, ewentualną zmianę ubrania i chwilowy odpoczynek, zostawienie toreb w pokoju itp.

Kiedy zbliża się czas kolacji i zbiera się coraz więcej ludzi, zaczyna się robić nieprzyjemnie (nie tylko z powodu braku prysznica). Przyjazne spojrzenia zamieniają się w jawnie wrogie. Przykro mi to mówić, ale z chwilą otwarcia drzwi prawie wszyscy stają się Januszami.

Ludzie rzucają się na jedzenie jak wygłodniałe psy, biorą po kilka talerzy w ręce i nakładają sobie wszystkiego tyle, że zszokowana obsługa musi wymieniać puste pojemniki na jedzenie. Talerze wyglądają jak kopce kreta, przepełnione wszystkim, co tylko można było wziąć. Jestem święcie przekonana, że tyle jedzenia nie jest w stanie pomieścić ludzki żołądek.

Po walce siadają, ale zaraz wstają i idą po kolejny talerz, bo na talerzu sąsiada było coś, czego ta osoba nie wzięła... Po kilka szklanek, w każdej inny sok. Pięć talerzyków, na każdym inne ciasto. Hitem jednej z kolacji był pan, który dorwał się do arbuzów, które po prostu wsuwał do buzi, bez udziału zębów (naprawdę, jak w kreskówkach), a sok i pestki ściekały mu po brodzie, szyi, rękach aż po łokcie.

Kiedy mijał szał i każdy miał już milion talerzy i minę chomika z wyładowanymi policzkami, zaczynało się powolne, krowie przeżuwanie. Zawsze byliśmy jednymi z tych, którzy wychodzili pierwsi, więc nie wiem jak kończył się ten cyrk, ale niemożliwe było zjedzenie tego wszystkiego na raz i podejrzewam, że jedzenie było koniec końców wyrzucane.

Na nic nie zdały się prośby czerwonej ze wstydu przewodniczki, która grzecznie prosiła żeby nie przesadzać z nakładaniem na talerz, bo na pewno każdemu wystarczy. Następnego dnia było to samo, z dodatkiem wynoszenia jedzenia w torebkach poza restaurację, przy czym musiała interweniować obsługa. Dodam tylko, że nie były to niedojedzone resztki - a raczej niedojedzona większość - z talerza ale nowe, oddzielne porcje np. kotlety wzięte przy wyjściu ze szwedzkiego stołu.

Nie wiem, czy to ja mam takiego pecha i trafiam na takich ludzi, czy na większości wycieczek tak jest, ale z 50-osobowej wycieczki co najmniej 45 osób traciło rozum przy kolacji. Były to osoby obyte i wykształcone, niektóre do rany przyłóż gdy się z nimi porozmawiało w ciągu dnia.


Turyści często przysparzają pilotom czy rezydentom powodów aby zapaść się pod ziemię ze wstydu. Spotykaliście tego typu sytuacje w waszej pracy zawodowej? Zapraszamy do dzielenia się tego typu opowieściami w komentarzach.




Komentarze

(kiedy jest to możliwe, sugerujemy podpisanie się)

(akceptacja regulaminu)


Tagi:
turysta szewdzki stół wycieczka restauracja Janusz piekielni.pl żarty


Komentarze:

Ta strona przetwarza dane osobowe oraz używa COOKIES. Szczegóły przetwarzania danych osobowych są opisane w polityce prywatności. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki i akceptujesz regulamin strony. Wszelkie szczegóły w regulaminie, polityce prywatności oraz polityce cookies.
  Akceptuję