Turkish Airlines wykorzystał bankructwo Malevu i Spainaira

W ciągu ostatnich 10 lat, tureckie linie lotnicze trzykrotnie powiększyły swoją flotę, podwoiły liczbę obsługiwanych kierunków i czterokrotnie zwiększyły liczbę pasażerów. Jak to możliwe, że podczas gdy inni narodowi przewoźnicy mają olbrzymie kłopoty, tureckie linie rosną w siłę? W ostatnim roku zysk spółki wzrósł o niewiarygodne 665 procent w skali roku.

W roku 2001 Turkish Airlines była niewielką lokalną linią w całości kontrolowaną przez państwo. Gdy firma znalazła się na granicy bankructwa, rząd Turcji sprzedał 20 procent swoich udziałów za 170 milionów dolarów, a później systematycznie pozbywał się udziałów. Obecnie rząd turecki jest posiadaczem 49,12% udziałów, a pozostałe znajdują się w rękach mniejszościowych akcjonariuszy.

Turkish Airlines obsługuje rejsy bezpośrednio do 221 destynacji w 98 krajach świata. Lata nawet do krajów, w których sytuacja polityczna jest wyjątkowo napięta, jak np. Somalia. Przez niecały rok dwa samoloty lecące do Mogadiszu musiały zawracać by uniknąć zestrzelenia.

Zyski tureckiego przewoźnika rosną w szybkim tempie. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2012 r. zysk netto wzrósł o 665% i wyniósł 482 miliony dolarów

Temel Kotil, prezes Turkish Airlines planuje, że do 2020 roku liczba obsłużonych podróżnych wzrośnie do 90 milionów rocznie. Według niego kluczem do sukcesu jest połączenie zachodniej efektywności ze wschodnią gościnnością.

Pod względem wielkości Turkish Airlines jest 15 linią lotniczą na świecie, choć jego ambicje są znacznie większe. Pod koniec roku przewoźnik ruszył z kampanią reklamową, w której wzięli udział Kobe Bryant i Leo Messi.

Jedną z głównych przyczyn sukcesu tureckich linii jest duże zainteresowanie ofertą turystyczną Turcji. Liczba odwiedzających ten kraj turystów w ostatnich latach wzrosła do 35 mln osób.

Istotne także są rządowe inwestycje w infrastrukturę. W styczniu został ogłoszony przetarg na budowę lotniska w Stambule, które ma obsługiwać 150 milionów pasażerów rocznie.

Równocześnie Turkish Airlines potrafi wykorzystywać problemy innych przewoźników. W zeszłym roku Turcy postawili na kierunki, na których operowały bankrutujące linie lotnicze Malev i Spanair.