Nowe narzędzie kontroli granicznej zagrożeniem dla prywatności?

Na niektórych europejskich lotniskach będzie testowana nowa, nieco kontrowersyjna technologia, mająca za zadanie usprawnienie odprawy.

Jak podaje CNN, projekt o nazwie iBorderCtrl, to wykrywacz kłamstw napędzany sztuczną inteligencją. Wirtualny strażnik będzie zadawał pytania, a przy odpowiedziach będzie analizował mimikę, tempo odpowiadania i ton głosu. Jeśli uzna, iż podróżujący nie mówi prawdy, skieruje go do tradycyjnej kontroli. Wirtualny strażnik będzie zadawał pytania m.in. o imię i nazwisko, wiek, datę urodzenia, cel podróży czy osobę, która finansuje podróż.

Wartość projektu to 4,5 mln euro. Będzie on testowany na lotniskach na Węgrzech, Łotwie i w Grecji, na pasażerach przylatujących spoza Unii Europejskiej. Co istotne, będzie testowany tylko na tych pasażerach, którzy wyrażą na to zgodę. Formularze zgód będą dostępne na lotniskach.

Pomysłodawcy nowego narzędzia przekonują, że ma ono służyć usprawnieniu kontroli. Rozwiązanie budzi jednak liczne kontrowersje. Cytowana przez CNN, Frederike Kaltheuner, z Privacy International krytykuje projekt twierdząc, że jest to część szerszego trendu w kierunku stosowania nieprzejrzystych i często wadliwych, zautomatyzowanych systemów oceny, oceny i klasyfikacji ludzi. Wskazuje, że ta technologia, w jej obecnym kształcie została przetestowana na próbie zaledwie 32 osób. Dodaje, że dotychczasowe wykrywacze kłamstw mają niepokojącą historię oskarżania niewinnych osób.

Kontrola na lotnisku, zwłaszcza dla osób, które podróżują pierwszy raz, często jest stresującym przeżyciem. W takiej sytuacji często ma się podniesione ciśnienie, niepewny tembr głosu, co może zostać maszynowo odebrane jako kłamstwo. Wówczas pasażerowie staną przed jeszcze bardziej stresującą koniecznością udowadniania tego, że mówią prawdę. Automatyczne ocenianie czy ktoś mówi prawdę, czy nie, na podstawie zmiany zachowania, tętna itp, w sytuacji podwyższonego stresu może okazać się drogą prowadzącą na manowce.