Muzeum Zerwanych Związków na Walentynki

Dziś Święto Zakochanych. Kupidyn krąży nad miastem i pomimo mroźnej pogody rozsyła gorące pocałunki. Jednak nie wszystkich cieszą papierowe serca i czerwone róże ozdabiające wystawy sklepowe. Są bowiem osoby, które niedawno zakończyły związek, dlatego Walentynki nie należą dla nich do przyjemności. Niektórzy nie lubią również tego święta. Uważają, iż celebracja 14 lutego to tzw. konsumpcja na pokaz. W Zagrzebiu pomyślano właśnie o takich osobach, otwierając Muzeum Zerwanych Związków.

Właśnie w Walentynki niemal dwukrotnie więcej ludzi niż zazwyczaj odwiedza w stolicy Chorwacji Muzeum Zerwanych Związków. Każdy z eksponatów to historia romansu i zerwania. Anonimowi ofiarodawcy przysyłają je z całego świata.

Suknia ślubna, pluszowe maskotki, lizaki, bielizna, klucze, kartki pocztowe, a nawet gumowe piersi i proteza nogi, opatrzone są datą, miejscem i krótkim opisem. Przedmioty te pokazują jak ludzie przeżywali miłość i jak się rozstawali.

Pod jednym z eksponatów, pasem do pończoch, możemy przeczytać: "Nigdy go nie założyłam. Gdybym to zrobiła, może ten związek potrwałby dłużej".

Z kolei pod siekierą pochodzącą z Berlina, którą ofiarodawczyni po rozstaniu z partnerem porąbała wszystkie meble, notatka mówi: "Im bardziej pokój wypełniał się kawałkami mebli, tym lepiej się czułam".

Pewien kombatant przysłał również protezę nogi. Zakochał się bowiem w swojej rehabilitantce, ale proteza okazała się trwalsza od związku, bo - jak napisał właściciel, "była z mocniejszego materiału".

Muzeum Zerwanych Związków, które ma około 1000 eksponatów, a wystawia obecnie około setki, jest owocem rozstania samych właścicieli - Drażena Grubiszića i reżyserki Olinko Visztica. Wykorzystali oni w nim własne pamiątki, których nie chcieli się pozbyć na zawsze po rozpadzie związku.

Czy wy również kolekcjonujecie podobne "eksponaty"? Ja na przykład wciąż nie mogę się rozstać ze złotym pierścionkiem z brylantem, który dostałam od ex narzeczonego...