TUR-INFO.pl | Serwis informacyjny branży turystycznej
ZAJRZYJ DO NAS NA: TUR-INFO.PL na Facebook TUR-INFO.PL na Twitter






Nie będzie dzielnicy czerwonych latarni w Amsterdamie?

Władze Amsterdamu zapowiadają walkę z mafią, która czerpie zyski z seksu. Pierwszą ofiara tego starcia może być najsłynniejsza dzielnica stolicy Holandii - dzielnica czerwonych latarni.


Dzielnica Walletjes istnieje od XIV wieku, kiedyś do jej barów i burdeli dobijali się marynarze, natomiast dziś okienka z prostytutkami przyciągają setki turystów. Dla wielu cudzoziemców dzielnica ta jest również częścią holenderskiej tradycji tak jak wiatraki czy tulipany.

Prawo Bibopa

Prostytucja w Holandii jest legalna, natomiast ścigane i karalne są zmuszanie do nierządu i handel żywym towarem. Problemmem jest jednak uchwycenie sprawców, więc magistrat miejski chce uderzyć w najczulszy punkt, mianowicie nie przedłużyć licencji na prowadzenie seksbiznesów 37 przedsiębiorcom z Walletjes. Władze powołują się na prawo Bibopa, które pozwala na cofnięcie pozwoleń w przypadku obaw o kontakty biznesu z przestępczością.

Kto na tym ucierpi?

Decyzja władz miasta dotknie najbardziej prostytutki, bowiem cofniecie licencji właścicielom lokali, sprawi, że prostytutki zmuszone będą wyjść na ulicę. W Holandii natomiast uliczna prostytucja jest ścigana. Wydaje się, że alternatywą byłoby zejście do seksualnego podziemia, którym rządzą tureccy alfonsi i handlarze narkotyków.

- Konsekwencją nieprzedłużenia licencji może być zmniejszenie się bądź nawet zniknięcie seksbiznesu z Walletjes. Z tym nie godzi się wielu mieszkańców miasta, ale racje są podzielone - mówi Eric Heesen, dziennikarz międzynarodowej rozgłośni radia holenderskiego.
- Niektórzy są dumni z dzielnicy czerwonych latarni i uważają ją za wielką atrakcję turystyczną. Zbyt jednak wiele tu ciężkiej przestępczości, wykorzystywania kobiet, społecznej mizerii. Nie mamy być z czego dumni - mówi radna Partii Pracy Karina Schaapman.

Holenderska prostytucja i seksbiznes to nie tylko atrakcja turystyczna, ale też potężna gałąź gospodarki, która rocznie przynosi zysk około 1 mld dol.
Władze szacują, że w Holandii pracuje około 25 tys. prostytutek. Słuszne są też podejrzenia, że spora część z nich została ściągnięta do Holandii pod pozorem szansy normalnej pracy a potem zmuszona do prostytucji. W 2005 roku przeprowadzono anonimowe badania, z których wyniknęło, że stręczycielstwem zajmują się dwie grupy - z jednej strony są to tzw. loverboys, czyli przystojni Marokańczycy, którzy rozkochują w sobie dziewczyny, by potem pchnąć je do burdeli, natomiast z drugiej tradycyjni alfonsi, stosujący przemoc fizyczną.




Komentarze

(kiedy jest to możliwe, sugerujemy podpisanie się)

(akceptacja regulaminu)


Tagi:
Holandia w Holandii Amsterdam w Amsterdamie atrakcje turystyczne dla dzielnica czerwonych latarni zwiedzanie prostytucja gałąź gospodarki turystyka Karina Schaapman prawo miasta miasto legalna praca prostytutki czerwone ulica czerwona ulice


Komentarze:

Ta strona przetwarza dane osobowe oraz używa COOKIES. Szczegóły przetwarzania danych osobowych są opisane w polityce prywatności. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki i akceptujesz regulamin strony. Wszelkie szczegóły w regulaminie, polityce prywatności oraz polityce cookies.
  Akceptuję