Polska na mapie turystycznej Europy

Przygotowania na Euro w zasadzie już za nami. Turniej za niespełna cztery tygodnie, więc to już ostatnie podrygi na parkiecie przygotowań. Właściciele dokonują ostatnich poprawek, kupują licencję. Czy te starania nam się opłacą? Jaka będzie przyszłość po Euro? Czy można już teraz spekulować i mówić o przemianach na lepsze, które ponoć są w zasięgu ręki?

Jak pokazuje raport branżowy opublikowany w 2011 przez Word Travel Market, aż 80% miast regionów goszczących u siebie największe imprezy sportowe, zauważa wzrost również w zakresie ruchu turystycznego. Zarówno w czasie turniejów jak i po ich zakończeniu. Odstępy między meczami są na tyle długie, że pozwalają na odwiedzenie pobliskich atrakcji miast gospodarzy. Kibice często zabierają ze sobą rodziny, znajomych, z którymi chcą dzielić emocje sportowe. Z kolei po latach wracają. Nie tylko zwiedzają, ale i odpoczywają mając przed oczami obraz zwycięstw i porażek minionych wydarzeń sportowych.

Na myśl o tym, że Euro 2012 może śledzić nawet 1 mld ludzi branża turystyczna zaciera ręce. Niewątpliwie jesteśmy lepszym kandydatem do obsługi Mistrzostw, niż Ukraina. Zatem obawy co do konkurencji okazują się znikome. Pozostaje tylko cieszyć się plonami poczynionych inwestycji.

Obecnie Polskę odwiedza rocznie 10 mln turystów. Dzięki promocji w związku z odbywającymi się u nas Mistrzostwami niewątpliwie zyskamy na atrakcyjności. Branża turystyczna spodziewa się wzrostu turystów w liczbie 500 tys. rocznie.