Gessler oszukuje?

Nazwisko Gessler po raz kolejny wzbudza emocje w branży gastronomicznej. Tym razem nie chodzi o celebrytkę Magdę Gessler, lecz jej byłego szwagra Adama.

Sopocka restauracja firmowana nazwiskiem Adama Gesslera nie należy do sławnego restauratora lecz do... konsula Seszeli i członka senatu uczelni prawniczej z Gdańska. Dzięki kruczkom prawnym Gessler od lat unika płacenia długów.

"Proszę nie dać się zwieść pozorom, ten interes na pewno nie jest na niego. On zbudował swoją renomę i majątek na oszustwie, na krzywdzie innych. Teraz nie płaci długów i w majestacie prawa śmieje się w twarz, udając szacownego przedsiębiorcę." - uważa rzecznik Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami w Warszawie, Mateusz Dallali.

Restauracja Gessler U Kucharzy jest usytuowana na Monciaku, naprzeciwko Centrum Haffnera. Restauracja należy do zarejestrowanej w Sopocie spółki WAM Investment.

"Siedzieliśmy kiedyś w knajpce w Centrum Haffnera i wpadło nam do głowy, żeby naprzeciwko otworzyć restaurację. A że znaliśmy pana Gesslera, to postanowiliśmy skorzystać z jego pomocy. Restauracja to jednak nie wszystko, wkrótce otworzymy dodatkową salę klubową, w której będzie jazz na żywo, kabarety. Kiedyś w Sztokholmie byłem w lokalu, w którym aktorzy teatralni byli śpiewającymi kelnerami. Marzy mi się coś takiego w Sopocie" - mówi Andrzej Bilski, prezes WAM.

Prokurentem spółki WAM jest Wiesław Judycki, który w 2006 roku otworzył Konsulat Honorowy Seszeli w Gdańsku. Jako konsul honorowy, reprezentuje on interesy mieszkańców Seszeli w Polsce, udziela im pomocy prawnej, sprzyja rozwojowi stosunków i wymiany handlowej między krajami. Oprócz tego jest on także szanowanym biznesmenem, działa w organizacji przedsiębiorców oraz zasiada w senacie Szkoły Wyższej Prawa i Dyplomacji, którą założył Ryszard Krauze.

Atmosfera wokół Adama Gesslera popsuła się kilka miesięcy temu, kiedy zostały ujawnione informacje o jego ogromnych długach i przepisaniu na brata nieruchomości w Warszawie, celem uniknięcia egzekucji komorniczej.

Do wierzycieli restauratora należą m.in.: ZUS - 800 tys. zł, spółka Tonforum z Torunia - 100 tys. zł, kilka osób fizycznych - 145 tys. zł, fundusz ściągający należności, PGNiG, Cefarm Śląski Katowice SA, Mazowiecka Spółka Gazownictwa, naczelnik Urzędu Skarbowego Warszawa Bielany, Bank Handlowy, wójt gminy Sorkwity, wojewoda mazowiecki oraz Sąd Rejonowy w Warszawie.

Największym wierzycielem Gesslera jest miasto Warszawa, któremu restaurator jest winien blisko 30 mln zł.

"Dysponujemy prawomocnymi wyrokami i nie jest prawdą, że są to kwestie sporne. To dług za korzystanie z pomieszczeń miejskich przez 15 lat bez płacenia. Adam Gessler te 30 milionów jest winien podatnikom warszawiakom, ale on ma też długi w skarbówce i ZUS-ie. Zbudował swoją renomę i majątek na oszustwie, na krzywdzie innych" -zapewnia Mateusz Dallali.

Sam restaurator nie poczuwa się do długów. Uważa, że miasto jest mu winne więcej niż on miastu. "Zamiast wdawać się w polemikę z licznymi artykułami autorstwa albo niedoinformowanych, albo wręcz stronniczych mediów, postanowiłem po prostu upublicznić dokumenty zebrane na przestrzeni blisko 20 lat trwania mojej spornej sytuacji z urzędnikami Miasta Warszawy. Dokumenty te pokażą, jak dalece złożona jest ta sytuacja, w przeciwieństwie do karykaturalnego przedstawienia jej przez media poprzez schemat 'dobrych' urzędników miejskich i 'niedobrego' biznesmena i dłużnika" - napisał na swojej stronie internetowej.

Pomimo tego, że Adam Gessler dał swoje nazwisko i twarz oraz zobowiązał się do promocji lokalu, nie jest stroną umowy. Spółka WAM podpisała umowę franczyzową z jedną ze spółek rodziny Gessler i rozliczenia z samym Adamem Gesslerem jej nie interesują. Podobnie stworzona była umowa zawarta z telewizją, dotycząca programu kulinarnego prowadzonego przez restauratora. Tam też wynagrodzenie dostawała agencja.

Oficjalnie celebryta nie posiada majątku, nie trzyma pieniędzy w bankach i nie zarabia, lub zarabia dorywczo.