Europejskie lotniska nie boją się eboli

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz oświadczył, że na razie nie ma potrzeby wprowadzania dodatkowych kontroli na europejskich lotniskach, które nie obsługują bezpośrednich połączeń z państw dotkniętych ebolą. Decyzję podjęto na spotkaniu unijnych ministrów zdrowia wraz z przedstawicielami Światowej Organizacji Zdrowia.

"Nie ma na razie decyzji o wzmożeniu kontroli pasażerów i mierzeniu u nich temperatury na europejskich lotniskach, szczególnie w krajach, w których nie ma bezpośrednich przylotów. A do Polski bezpośrednich przylotów z krajów zagrożonych epidemią nie ma. Screening pasażerów będzie zwiększony w państwach wylotu, czyli w państwach zagrożonych ebolą, zaś w miejscach przylotu podróżni z tamtych państw będą informowani o prawidłowym zachowaniu, gdyby wystąpiły jakiekolwiek objawy choroby. Ponadto będą też wypełniali kwestionariusze, ale w miejscach, z których te samoloty lecą" - wyjaśnił minister.

Dodatkowe środki bezpieczeństwa mają zostać wprowadzone na lotniskach w Afryce Zachodniej. Monitoringiem mają zostać objęci pasażerowie, którzy wracają z krajów dotkniętych wirusem i dodatkowo korzystają z połączeń lotniczych z przesiadkami.

"Nikomu nie zależy na tym, żebyśmy dzisiaj z dnia na dzień podjęli decyzję o unieruchomieniu Europejczyków, zamknięciu granic, zlikwidowaniu strefy Schengen czy pełnej kontroli każdego pasażera na lotnisku. Dzisiaj takiej potrzeby nie ma. Ale jest potrzeba informowania o tym, jak powinni postępować pasażerowie przylatujący z terenów zagrożonych ebolą" - dodał Arłukowicz.

Minister dodał, iż osoby które przebywały na zagrożonym terenie i zauważyły u siebie niepokojące objawy powinni jak najszybciej skontaktować się z lekarze. Następnie zostaną przewiezione do jednego ze specjalnie wyznaczonych szpitali przygotowanych do przyjęcia pacjentów zarażonych wirusem ebola.