TUR-INFO.pl | Serwis informacyjny branży turystycznej
ZAJRZYJ DO NAS NA: TUR-INFO.PL na Facebook TUR-INFO.PL na Twitter

Na bydgoskim lotnisku koczowało przez 12 godzin 200 urlopowiczów

Jak żaliła się Ewa Sierocka, gdańszczanka, nikt nie zaproponował nawet hotelu, aby jej czteroletnie dziecko nie było zmuszone drzemać na twardych, plastikowych krzesłach - czytamy w Gazecie Wyborczej.


Samolot należący do tunezyjskich linii lotniczych Karthago miał początkowo wystartować z Bydgoszczy o godzinie 24:20 z czwartku na piątek. Celem całej wyprawy miała być malownicza miejscowość Monastir w Tunezji. Jak opowiedziała Mariola Ignasiak, w środę zadzwoniła do niej pracownica biura podróży, w którym dokonała zakupu wycieczki i zawiadomiła ją o zmianie planów. Poinformowała, że lot został przesunięty kilka godzin wcześniej na czwartek na 8.50. Nie mając większego wyboru, wzięła więc dodatkowy dzień urlopu i stawiła się na miejscu już o godzinie 7.

Ale kiedy pasażerowie ustawili się już w kolejce do odprawy, usłyszeli w głośników zaskakującą informację o przewidywanym półgodzinnym opóźnieniu lotu. Janina Górska, która do Afryki leciała z pięcioletnią wnuczką - Julką żaliła się, że nikt nie podał przyczyny tego poślizgu, a nawet nie gwarantował rzeczywistego odlotu za 30 minut. Niestety przeczucia pasażerów nie myliły. Za chwilę została podana wiadomość, że z dwóch kwadransów zrobiła się godzina, a potem była kolejna i kolejna. W południe przewidywano, że przed 18 na pewno nie uda się urlopowiczom opuścić bydgoskiego lotniska, ponieważ samolot jeszcze nie wyruszył po nich z Tunezji.

Na lotnisku zaczęło się zamieszanie. Część turystów próbowała znaleźć dla siebie jakieś wygodne miejsce wewnątrz portu, inni zaś zamawiali taksówki i jechali do centrum miasta albo wracali po prostu do domów. Emerytka Eulalia Kowalska opowiadała, że nie dosyć, że szczędzili im informacji, to jeszcze nikt nawet nie zapewnił niedoszłym podróżnym hotelu. Jej biuro podróży zdecydowało się umyć ręce i nawet nie można się było z nim skontaktować. Dopiero koło 13 przysłali kanapki oraz wodę. Miłych wspomnień z Bydgoszczy nie zachowa również Alina Matuszewska, która na co dzień mieszka w Toronto, a do Polski przyleciała na wakacje. Wraz ze swoją bydgoską koleżanką miały zamiar wypocząć nad tunezyjskim morzem, ale jak sama skomentowała, już bokiem im to wyszło, ponieważ tylko się nadenerwowały.

W momencie, kiedy o godzinie 18 pasażerowie pechowego lotu usłyszeli, że samolot jest już w drodze z Tunezji, zaczęli spontanicznie klaskać. W powietrze zdołali wzbić się około 20. Linie Karthago bardzo zawile i skąpo tłumaczą powód całodniowego opóźnienia. Przedstawicielka przewoźnika wyjaśniała lakonicznie, że maszyna miała problemy techniczne, które udało się jednak sprawnie rozwiązać.

Jak podaje Gazeta, pasażerowie zaczęli liczyć straty. Ich zdaniem została marnowana cała doba hotelowa wypoczynku oraz zaplanowane na czwartek przyjemności. Każdy z nich wycenia średnio straty na 300 zł od osoby. Natomiast biura podróży nie widzą w sobie żadnej winy i proponują złożenie pisemnego zażalenia, które zostanie rozpatrzone w przeciągu 30 dni. Jak tłumaczy Paweł Owczarek z biura podróży "Triada" jednego z kilku biur, które sprzedają wycieczki na wczasy, na które miał dowieźć urlopowiczów pechowy samolot linii Karthago, zwrot kosztów zależy od samych linii lotniczych, ponieważ to właśnie one zawiodły.




Komentarze

(kiedy jest to możliwe, sugerujemy podpisanie się)

(akceptacja regulaminu)


Tagi:
bydgoskie lotnisko koczowanie pasażerów na lotnisku Monastir w Tunezji do Afryki Joanna Górska linie loticze Karthago Triada z Polski do Tunezji


Komentarze:

Ta strona przetwarza dane osobowe oraz używa COOKIES. Szczegóły przetwarzania danych osobowych są opisane w polityce prywatności. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki i akceptujesz regulamin strony. Wszelkie szczegóły w regulaminie, polityce prywatności oraz polityce cookies.
  Akceptuję